O NAS

Cześć!

Z tej strony Weronika oraz Marlena
Witamy Cię na naszej stronie internetowej!

Poznajmy się bliżej…

Jesteśmy rodzonymi siostrami, które wspólnie tworzą social media promujące kobiety funkcjonujące na gospodarstwach rolnych. Naszą pasją jest rolnictwo, dlatego też w filmach postach, rolkach itd. możecie zobaczyć jak funkcjonuje nasze gospodarstwo oraz jak radzimy sobie z pracą na nim. Gospodarstwo zlokalizowane jest w gminie Miączyn, województwie lubelskim i prowadzimy je wspólnie z rodzicami.

Nasze początki w Internecie rozpoczęły się od zwykłych prywatnych profili na Facebooku później na profilach Instagramowych i Snapchacie, jednak początkowo dane konta nie były ukierunkowane. Następnie stworzyliśmy kanał na YouTube “Weronika&Marlena GR. Załoga” z którego pewnie większość osób nas zna. Prowadzimy go od marca 2018r. Wkrótce po tym powstał Fanpage na Facebooku a nasze konta Instagramowe zaczęły się ukierunkowywać na styl rolniczy. Na samym końcu utworzyłyśmy konta na platformie TikTok, chociaż początkowo byłyśmy do niej nastawione bardzo sceptycznie.

WERONIKA ZAŁOGA

Mam na imię Weronika i jestem rolniczką z wyboru, wychowania oraz wykształcenia. Pomimo różnych opinii dotyczących mojego wieku, jestem o dwa lata młodszą siostrą Marleny.

Swoją rolniczą przygodę rozpoczęłam już jako kilkuletnie dziecko, które bardzo inspirowało się działaniami rodziców. Moją pierwszą o „motoryzacyjno-rolniczą miłością” był nasz duży „smerf”. To właśnie w nim spędziłam najwięcej czasu. Bardzo lubiłam spędzać w nim nocki w pracy za kółkiem. Teraz, jak zapewne wiadomo, moją nową miłością jest nasz główny ciągnik w gospodarstwie, czyli Fendt. Interesuję się szeroko pojętym rolnictwem, co chyba nikogo nie zdziwiło… Bardzo lubię pracować głównie w ciągnikach- to mnie wycisza i relaksuje.

A że nie samą pracą żyje człowiek, to muszę przyznać, że wypiekam ponoć bardzo dobre szarlotki. A przynajmniej tak słyszę od swojego taty i dziadka, którzy kochają wszystko, co słodkie- łącznie z cukrem!

Poza praca lubię też od czasu do czasu znów poczuć się prawdziwą kobietą, czyli wskoczyć w bardzo kobiece i niecodzienne ubrania. Poza tym jestem ogromną fanką zwierząt. Z resztą jak wszyscy w naszym domu. Miłość do zwierząt zdecydowanie odziedziczyłyśmy po rodzicach. Kochamy wszystkie futrzaki i stąd też mamy dwa kotki, dwa pieski, króliki oraz kury- jak na prawdziwych gospodarzy przystało. W wolnych chwilach, których niestety mam mało, lubię spędzać czas poza domem. Z racji tego, że mieszkamy blisko Roztocza, to o fajne wycieczki nie jest trudno.

Moją rolą oraz zadaniem w budowaniu naszego kanału na YouTube jest montaż filmów, chociaż w ostatnim czasie Marlena również przejęła tę pałeczkę- co nawet jej ładnie wychodzi.

Od strony „żołądkowej” patrząc, to nie lubię pikantnego smaku, ale za to ogólnie bardzo lubię dobre jedzenie. Od dziecka kochałam żółty ser i z tego powodu najbliżsi dali mi nawet pseudonim „myszka”. Później, z racji tego, że byłam strasznym „przytulasem”, jak na najmłodszą córeczkę przystało, rodzice zaczęli nazywać mnie po prostu „Miśku” – tak też zostało do dziś. Jak byłam mała, to moim marzeniem było zostanie Panią bizneswoman lub nauczycielką. Co wyszło z moich dziecięcych marzeń? Sami widzicie. Na chwilę obecną moim największym marzeniem jest… to zostawię dla siebie!

MARLENA ZAŁOGA

Mam na imię Marlena i mam jedną siostrę Weronikę, którą znacie lub też poznaliście z powyższego opisu. Ponoć jestem do niej bardzo wizualnie podobna, ale osobiście uważam, że bardzo się różnimy.

Interesuję się szeroko pojętą architekturą zarówno wnętrz, jak i krajobrazu; kocham mieć kontakt z roślinami oraz krzewami. Praca przy roślinach daje mi bardzo dużo swobody oraz pozwala się wyciszyć. Oprócz architektury bardzo lubię dobrą kuchnię. Moja mama powtarza, że jestem ogromną kombinatorką pod względem przepisów kulinarnych (swoją drogą, nasza mama ma bardzo dobre wyczucie smaku oraz świetnie gotuje).

Z wykształcenia jestem zarówno rolnikiem, jak i geodetą, chociaż z tym drugim jakoś nie było mi po drodze. Nie czułam się dobrze w tym zawodzie. Natomiast rolnictwo daje mi większe pole do działania. Praca w tym sektorze jest ciężka, ale nie jest monotonna. Każdy dzień jest inny i na swój sposób wyjątkowy.

Jestem osobą, która szybko nawiązuje kontakty i również bardzo szybko obdarza zaufaniem, co z perspektywy czasu raczej nie jest dobre. Z opowiadań moich rodziców i racji, że jestem pierwszym dzieckiem rodziców, miałam być chłopcem! Jako Patryk jednak się nie urodziłam, ale za to na drugie imię otrzymałam imię Patrycja. Mała Marlena nie należała do grupy tych najgrzeczniejszych dzieci. Swoje najmłodsze lata pamiętam raczej właśnie z pracy na gospodarstwie. Jest to jednak takie miejsce, które stale wymaga pracy i poświęcenia. Nasze wspólne zabawy nie odbywały się z telefonem lub myszką w ręku, lecz na świeżym powietrzu. Potrafiłyśmy wychodzić z domu rano i wracać wieczorem. Naszymi ulubionymi zabawami były zabawy w dom, sklep, wesele lub wygłupy na sianie w stodole, czy lepienie błotnych gołąbków (za którymi w normalnym wydaniu nie przepadam). Nasze wspólne dzieciństwo było dość trudne ze względu na ciągłą pracę, w tym również w nocy, ale dało nam odczuć wartość pieniędzy, które w realnym świecie nie spadają z nieba, tylko wymagają dużych nakładów pracy. Nasze najmłodsze lata życia były prawie jak szkoła przetrwania.

Z jeszcze innej strony jestem ogromną estetką oraz osobą, która lubi mieć wszystko dopasowane na ostatni guzik. Nie lubię fuszerki, ani niskiej jakości i przepadam za klasykami. Lubię, podobnie jak Werka, tańczyć i słuchać różnorodnej muzyki. Odnośnie upodobań kulinarnych, to uwielbiam czarne oliwki oraz szpinak.

Poza godzinami pracy lubię ładnie wyglądać, a w kwestii figury to nie ćwiczę i nie jestem na diecie. Nie lubię zimna, jestem strasznym zmarzluchem! Może się to wydawać nie do pomyślenia, ale kiedyś obie byłyśmy nieśmiałe (Weronika chyba bardziej). Spędzanie czasu w Internecie, jak widać, sporo zmieniło. Nie chciałabym mieć tatuażu, ale u innych mi się podobają. Jestem nocnym markiem; wolę pracować w nocy, niż wstawać wcześnie rano. Jak byłam mała pisałam wierszyki, które z pewnością nie ujrzą światła dziennego. Trudno przychodzi mi przyznanie się do błędu, ale umiem zmienić coś w moim życiu, jeżeli ma to sens. Nie lubię, jeżeli ktoś mnie poprawia, ale ostatecznie uważam, że nie jestem osobą „naj”. Żyję raczej chwilą, więc nie planuję życia sporo do przodu, ponieważ sama nie wiem, co może przynieść kolejny nowy dzień.